fot. Mariusz Grotkowski i Mariusz Basaj/Kozienice24
Niedzielne uroczystości rozpoczęły się pod Pomnikiem-Mauzoleum Legionistów w Żytkowicach, gdzie mszę świętą odprawił proboszcz Parafii Bogucin ks. kan. Bogdan Piwko.
Wzorem ubiegłych lat, w nabożeństwie wzięli udział żołnierze z kompanii honorowej i orkiestra wojskowa, a także liczne poczty sztandarowe. Tuż po zakończeniu mszy odbył się apel poległych.
O tych, którzy odeszli
Następnie głos zabrał wójt Robert Kowalczyk. – Dzisiejsza uroczystość została poprzedzona niestety śmiercią naszej koleżanki, pracownicy urzędu gminy w Garbatce-Letnisku, Małgorzaty Kochowskiej. Zmarł również nasz starosta kozienicki Janusz Stąpór, dlatego bardzo proszę państwa, abyśmy ich odejście uczcili wszyscy minutą ciszy – mówił gospodarz gminy.
W dalszej części swojego wystąpienia odniósł się do krwawej ofiary polskich żołnierzy. – Swoją odwagą udowodnili, że każdą bitwę można wygrać. (…) Dzisiaj ojczyzna nie wymaga od nas takiej ofiarności, ale wymaga pracy, służby, zaangażowania dla dobra wspólnego – podkreślił.
Kwiaty składa delegacja Gminy Garbatki-Letnisko. Od lewej: dyrektor przedszkola Maria Grygiel, wójt Robert Kowalczyk i przewodniczący rady gminy Włodzimierz Mazur.
Tę część obchodów zakończyło złożenie kwiatów pod pomnikiem przez poszczególne delegacje. Następnie przenieśliśmy się na pola Brzustowa, gdzie rekonstruktorzy zaprezentowali widowisko historyczne, odzwierciedlające bitwę z 22-26 października 1914 roku.
Obie strony na zmianę to atakowały, to broniły umocnionych pozycji. Na fotografii widzimy załamanie natarcia wojsk rosyjskich.
Pot, kurz i karabinów śpiew
W akcji ujrzeliśmy około 100 rekonstruktorów. W rolę żołnierzy wcielili się członkowie kilku grup i stowarzyszeń. Wśród kawalerzystów zobaczyliśmy 22. Pułk Ułanów Podkarpackich z Garbatki-Letniska i 27. Pułk Ułanów im. Stefana Batorego, a piechurami byli zaś członkowie GRH Mszczonów, Stowarzyszenia ViS Radom (strona rosyjska), a także Kozienickiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej i GRH Iłża (strona polsko-austriacka).
Samo starcie – tak jak zresztą bitwa – podzielone było na kilka etapów. Obie strony konfliktu co chwilę to atakowały, to broniły umocnionych pozycji, regularnie korzystając ze wsparcia kawalerzystów. Szarżujący ułani swoją dynamiczną jazdą powodowali, że w powietrze wzbijały się tabuny kurzu, co w połączeniu z hukiem dział i karabinów pozwoliło pokazać namiastkę tamtych krwawych dni.
I wojna światowa to ostatni konflikt w historii Europy, w którym kawaleria odgrywała aż tak istotną rolę podczas walk.
Kiedy już opadły emocje związane z bitwą, przyszła pora na wspólny posiłek przy ognisku i zakończenie obchodów rocznicowych.